PKP około 6ha (nie mierzymy czasu w hektarach), spotkałem jak zwykle kilka osób, bardzo rozmownego, miłego i szczerego pana, w przedziale też się ktoś nawinął. Miało byc w tym poście jeszcze fotostory, ale nie zdążyłem będzie później. Po przybyciu na miejsce tymczasowego zameldowania, standardowe przywitanie (ładny zapach, śledź z muszli nie z muszi, i w ogóle pięknie). Do poduszki Shaolin Temple końcówka, bo przed wyjazdem nie dałem rady (nie Shoalin Temple z 1982 z Jetem Li, tylko Shaolin Temple z 1976 z Davidem Changiem, Alexandrem Fu Shengiem i nawet z 4rema (w sumie trzema bo jeden z nich tylko w roli epizodycznej) z 5 Venomów- Shaw Bros. Rulz.
Dziś jeszcze lekki travell do BG w trakcie której funkcjonariusz ŻW siedzący w pojeździe MO, zabrał mi dowód za nie używanie zebry, spisując moje dane wyhaczył jeszcze jednego antyzebrowicza (antyżebrowskiego?) i też spisał, a potem powiedział dziś panowie tylko upomnienie – to po chuj to było – chyba że na ilość dzis miał rozkaz jechać.
Dostałem tez dziś filmy, do użytku na iwencie.
Kawałek z tytułu postu – bo lubię.
I’m Leaviiiiiiiiiin.
One thought on “travellin’ man”