Hitler aniołem

Hitler aniołem, anioł Hitlerem, to chyba nie ma większego znaczenia, bo przy takim poziomie gry aktorskiej jaki prezentuje Bruno Ganz, mógłby on jednocześnie grać anioła i Hitlera (a może i grał). Aniołem został już w 1987, w Niebie nad Berlinem.

Jakiś czas potem Hollydrewno pokochało ten film analnie tak mocno, że postanowiło wykorzystać go jako kościec do swojej produkcji z Mikołajem Klatką. Kolejny dowód na to, że popularność coniektórych amerykańskich produkcji wynika po prostu z niewiedzy. Niestety nie poradze nic na to, że kiedy Wim Wenders wyprodukował Niebo and Berlinem miałem niecałe  3 lata i dwa kanały w “kablówce”.

Drugi wczorajszy, to Rio Bravo,  a Rio Bravo to Howard Hawks, a Howard Hawks to zawsze dobry film. Obrona aresztu i strzelanie, a w wolnych chwilach śpiewanie:

Do to tego japońska siekanka z zawiązanymi oczami, którą uwielbiam: