Ta ostatnia niedziela (Brothers in arms?)

Trochę  film Neil’a M. przypominał The Howling ( In theathers 10 april 1981).

Trzeci weekend tego roku

Między Pierwszym Krakowem, a drugim…

W niedzielę trzeciego weekendu roku, teraz mamy 4tą, naturalną koleją rzeczy i chronologicznie do dat produkcji filmów F.Langa, kolejny, ostatni już niemy, film tego pana. Żona pisze scenariusz a mąż go kręci, i ją pewnie też. Na księżycu są góry zrobione ze złota, więc trzeba tam polecieć. Super scena w stanie nieważkości, niezły patent na pokazanie tego, i to już w 1929tym. Potem rozbili obóz, i zostali tam razem, on i narzeczona jego najlepszego przyjaciela.

A oprócz cyklicznego seansu, to:

Manic, jeśli się nie mylę to chyba pierwszy film, w którym razem pojawiają się Z. Deschanel i J.G.H. Duży emocjonalny ładunek.  ” (…)and everything’s gonna be pizzas and blow jobs.”

Do tego argentyński Los Paranoicos, ze świetną sceną taneczną, i paroma jeszcze innymi świetnymi scenami. Jeszcze Ellen Page a.k.a. Small Newman jeżdżąca na wrotkach w derby. Dodajmy do tego jeszcze The Good Life – kolejny film z Z.D. (których mi już mało zostało). Był jeszcze dokument Withnail &Us oraz Gran Torino.

Winter Passing

Winter Passing z  ciekawa historią, i to chyba jeden z niewielu filmów gdzie pani Deschane*l, jest znacznie inna niż w znacznej części pozostałych swoich performansów, i dobrze, a ten pan o którym często myślałem, że grał Hellboy’a ( z w rzeczywistości nie grał) też ładnie zaśpiewał ten kawałek w swojej niepowtarzalnej “plan B” wersji . Szperacz Fox’a bardzo ładnie wyszperał ten scenariusz.

Film osobnika odpowiedzialnego za Białą wstążkę ( której jeszcze nie widziałem), trochę bardziej zaawansowany niż Funny Games,  oczywiście przecięcie tętnicy tak jak to ekipy karetek zwykły opisywać.

I porwane metro, tłumaczone na polski język bardzo różnie, zależnie od językowej mody.